30. Dzień wyprawy (17.09)

Wstałem z samego rana, a raczej Kacia obudziła mnie, mówiąc, że czas się zbierać, wszystko miałem przygotowane do zabrania więc w ciągu pięciu minut byłem gotów do boju. Dostałem jeszcze gorącą kawę w czasie, gdy Kacia malowała się przed wyjazdem na ja zajęcia z angielskiego. W ciągu dwudziestu minut byłem już na ulicy. Przez chwilę wydawało mi się, że zostawiłem u niej kurtkę, jednak na szczęście leżała ona u mnie. Za to zostawiłem u niej szampon leczniczy i teraz będę musiał spróbować gdzieś go kupić w aptece. Czytaj dalej „30. Dzień wyprawy (17.09)”

29. Dzień podróży (16.09)

Obudziłem się na parkingu, przyszedł czas się zbierać dalej w drogę. Zrobiło się naprawdę zimno tutaj w górach okalających Bajkał było około 0 stopni Celsjusza. Przyznam, że było mi bardzo ciężko powtórzyć oczy, ale powoli z tym walczyłem, chciałem poznać kogoś fajnego z Irkucka kto chciałby się spotkać i pokazać mi miasto więc wysłałem wiele zapytań. Później Sasza wyjaśnił mi swoją teorię kiedy po rosyjsku zwracać się do kogoś na wy (czyli odpowiednik naszej formy pan/pani). Jeżeli ktoś się Wam przedstawi samym imieniem to możecie się zwracać do niego na Ty jeśli jednak użyje imienia i otciestwa (drogi człon tworzony od imienia ojca, np. mój ojciec ma na imię Jacek więc ja jestem Jackowić) to należy zwracać się do niego na wy. Jeszcze nikt nigdzie nie przestawiał mi się z otciestwem, a nie uważam, że do wszystkich tych osób mógłbym zwracać się na ty więc możecie ufać Saszy lub nie. Zatrzymaliśmy się na kawę i na jakieś jedzenie, aby podbić stan cukru we krwi. U Saszy to dało radę, a u mnie coś nie bardzo. Dalej chciało mi się dość i przegapiłem wiele prześlicznych kadrów. Dojechaliśmy do Irkucka powoli i Sasza wyrzucił mnie w samym centrum tłumacząc mi co mam zobaczyć przed wyjazdem. Przyznam, że dla mnie najwyższy priorytet miało odnalezienie toalety w pierwszej kolejności. Nie było to proste bo jak się okazało wszystkie publiczne toalety. A restauracje były zamknięte. Co robić? A pytać się wszystkich ludzi wkoło. Lepiej nie, mandat jest za wysoki i można się najeść kupy wstydu, a potem będą mówić w Irkucku, że Polscy to świnie. W końcu za granicą jesteśmy  ambasadorami swojego kraju wyjeżdżając za jego rubierze. W końcu niejaki Żenia zaprosił mnie do swojego domu i od razu pobiegłem za potrzebą. Chwilę pogadaliśmy i już byłem na mieście. Czytaj dalej „29. Dzień podróży (16.09)”

28. Dzień podróży (15.09)

Od razu powiem, że był to dzień w stylu historia drogi. Więc jeśli nie lubicie słuchać jak ktoś stopował możecie pominąć ten post.

Wstałem z samego rana, umyłem się w pobliskiej rzeczce i wróciłem na przystanek z którego odjeżdżały wszystkie ciężarówki. Na początek poszedłem popytać się wszystkich dalnobojśikow czy mnie nie zabiorą do Irkucka. Niestety nikt specjalnie nie chciał mnie ze sobą zabrać. Najważniejsze w takich momentach wyluzować się i nie przejmować, życzyć wszystkim spokojnej i szczęśliwej drogi (sciasliwej puci wam i wsiewo haroszewa). Uznałem, że nie bez przyczyny mnie nie biorą i poszedłem pojeść w związku z powyższym. W restauracji wziąłem plow (tatarskie jedzenie z ryżem, warzywami i mięsem) oraz jakiś pirożek na ciepło z kawą z mlekiem. Najedzony już wyskoczyłem popytać się reszty kierowców, którzy się przebudzili, czy mnie nie wezmą. I znów klapa. Przyszło stopić na drodze. Czytaj dalej „28. Dzień podróży (15.09)”

27. Dzień podróży (14.09)

Obudził mnie Ildar przed samym Krasnojarskiem. No 20 kilometrów przed. Mógł sam objeżdzać miasto bo jechał do Zielonogorska jednak zdecydował się, że pojedzie bliżej centrum, abym miał niedaleko do najbliższej marszrutki. Dał mi zapalić papierosa jako namiastkę kawy i za chwilę byłem już w pełni świadomy co się w ogóle dzieje. Kilka kolejnych nocy dało mi we znaki, ale jak to mówią, w trumnie się wyśpisz. Zajechaliśmy na przeciwko Nowego Mostu, który okazał się wiaduktem nad magistralą kolejową drogi transsyberyjskiej. Czytaj dalej „27. Dzień podróży (14.09)”

26. Dzień podróży (13.09)

Wysiadłem w zupełnie innym miejscu niż byłem umówiony z Rościsławem. Ale kkuczyliśmy już po Nowosybirsku ładnych parę godzin. Zdecydowałem więc, że lepiej podać nowy adres i on mnie szybciej znajdzie nim ja dotrę pod wskazaną stację benzynową. Tak też się i stało. Rościsław przywitał mnie po polsku. Wiedziałem z cs, że zna czeski, ale skąd do cholery polski?! Okazało się, zsrr jak tylko zaakceptował moje zapytanie wyciągnął polskie rozmówki i uczył się polskiego w pracy. A pracuje w bardzo fajnym miejscu. W firmie robiącej audyty innym firmom. Takich dużych firm jest bardzo niewiele. Pojechaliśmy kupiliśmy piwo i suszoną rybę, olewając to, że ja mam niedospaną noc, a Rościsław idzie do pracy. Jego mieszkanie było przeogromne i prześliczne, a to dlatego, że jego rodzice mieszkali długi czas na północy i pracowali przy wydobyciu ropy. To są jedne z najlepszych i najbardziej intraktnych prac w Rosji. Stąd też takie fajne mieszkanie. Mój host to ‚metal’. Więc sporo rozmawialiśmy o muzyce, ale to Was nie zaciekawi. Zapraszał mnie bym został dzień dłużej i poszedł na koncert polskiego zespołu metalowego Vader, ale mnie chciałem przedłużać momentu wyjazdu. Czytaj dalej „26. Dzień podróży (13.09)”

25 dzień podróży (12.09)

Przebudziłem się przed Omskiem, kierowca mi podpowiedział bym nie zajeżdżał bo w mieście nie ma nic wartego do zobaczenia. Ja jednak uparty, uznałem, że chcę choć na chwilę zobaczyć centrum tego ponad milionowego miasta. Sprawdziłem na yandex transport, że muszę przejść około pięciu kilometrów do najbliższej marszrutki idącej do centrum. No nic dupa w troki plecak na plecy i paszoł. Wsiadłem w busa i zacząłem dalej zapisywać wspomnienia, tak, że nawet nie wiem w którym momencie przesrałem rzekę Irtysz, pamiętam jak się przyglądałem hali hokejowej i zazdrościłem Rosjanom, że sporty związane z łyżwami są, aż tak rozwinięte. Zajrzałem w telefon i kiedy oderwałem od niego wzrok, rzeka była daleko za mną. Byłem już dość głodny po wczorajszym stopowaniu więc poszedłem do restauracji Jolki-Pałki (Ёлки палки). Jest to świetna sieć restauracji z kuchnią rosyjską, które możemy napotkać po całej Rosji. Zjadłem do syta przeszedłem się dosłownie kilometr przez centrum po czym wsiadłem w marszrutkę jadącą w stronę wyjazdu z miasta.

Czytaj dalej „25 dzień podróży (12.09)”

24. Dzień podróży (11.09)

Tak na koniec wjechałem do Azji i nieświadomy niczego od razu dojechałem do Tiumeni. Dogadałem się z moją koleżanką Maryną, że oprowadzi mnie po mieście. Czasu nie mieliśmy za dużo bo tylko od 10:00 do 15:00 dalej w planach miałem wyjazd dalej na wschód do Omska. Poszliśmy więc na nadbiereżną i po raz kolejny się mocno zdziwiłem, ponieważ Tiumeń, wygląda bardzo europejsko nawet pomimo praktycznego braku historycznej zabudowy. Centrum jest w miarę czyste, wszystko zadbane i w ogóle. Okazało się, że to właśnie stąd wychodziło wiele ekspedycji badających ocean arktyczny. Było to prężnie rozwijające się miasto na zachodzie Syberii, jest tu kilka ładnych cerkwii, ale miałem już ich na tyle dość, że nawet do nich nie zaszliśmy. Czytaj dalej „24. Dzień podróży (11.09)”

23. Dzień podróży (10.09)

Wstałem z rana, zrobiłem sobie kawę żeby się obudzić, do tego poszła białoruska tuszonka (konserwa). Prysznic i poszedłem na miasto do muzeum sztuki w Permie. Dzień wcześniej nie zrozumiałem się z Anią i pomyślałem, że tutaj będą się znajdowały dzieła sztuki Nieńców i Chantów (koczownicze ludy żyjące na północy Rosji) związane z ich religijnymi pogańskimi wierzeniami. Było to logiczne bo w kraju permskim, żyli wcześniej komi chantowie (oczywiście na północy tego okręgu). Czytaj dalej „23. Dzień podróży (10.09)”

22. Dzień podróży (09.09)

Obudziłem się pod swoim brezentem pod samym barem. Usłyszałem jak podjeżdża samochód, potem drugi, zaczęły się jakieś rozmowy, nikt nawet nie zwrócił uwagi, że coś jest nie tak pod samym barem. Ja siedziałem i spokojnie pisałem kolejny post na bloga. Później podjechał kolejny samochód ktoś podszedł pod same drzwi zaczął pukać i dziwić się, że restauracja jest zamknięta. Widać wszyscy myśleli, że brezent leży po to, aby nie moknęły drewniane siedzenia. Czytaj dalej „22. Dzień podróży (09.09)”

21. Dzień podróży (08.09)

Wstałem z rana, kolejny post, kolejna godzina. Kawa z Saszą, pyszne śniadanie, jajecznica. Swoją drogą warto wyjaśnić jedną rzecz. Mianowicie Aleksander i Aleksandra mają taką samą zdrobniałą formę po rosyjsku: Sasza, to samo dotyczy Eugenii i Eugeniusza czyli Żenia. Przez co bez kontekstu ciężko określić czy mówię o mężczyźnie czy o kobiecie. Sasza ma na szczęście nienormowane godziny pracy przez co mogliśmy wyjść wystarczająco późno. Czytaj dalej „21. Dzień podróży (08.09)”