29. Dzień podróży (16.09)

Obudziłem się na parkingu, przyszedł czas się zbierać dalej w drogę. Zrobiło się naprawdę zimno tutaj w górach okalających Bajkał było około 0 stopni Celsjusza. Przyznam, że było mi bardzo ciężko powtórzyć oczy, ale powoli z tym walczyłem, chciałem poznać kogoś fajnego z Irkucka kto chciałby się spotkać i pokazać mi miasto więc wysłałem wiele zapytań. Później Sasza wyjaśnił mi swoją teorię kiedy po rosyjsku zwracać się do kogoś na wy (czyli odpowiednik naszej formy pan/pani). Jeżeli ktoś się Wam przedstawi samym imieniem to możecie się zwracać do niego na Ty jeśli jednak użyje imienia i otciestwa (drogi człon tworzony od imienia ojca, np. mój ojciec ma na imię Jacek więc ja jestem Jackowić) to należy zwracać się do niego na wy. Jeszcze nikt nigdzie nie przestawiał mi się z otciestwem, a nie uważam, że do wszystkich tych osób mógłbym zwracać się na ty więc możecie ufać Saszy lub nie. Zatrzymaliśmy się na kawę i na jakieś jedzenie, aby podbić stan cukru we krwi. U Saszy to dało radę, a u mnie coś nie bardzo. Dalej chciało mi się dość i przegapiłem wiele prześlicznych kadrów. Dojechaliśmy do Irkucka powoli i Sasza wyrzucił mnie w samym centrum tłumacząc mi co mam zobaczyć przed wyjazdem. Przyznam, że dla mnie najwyższy priorytet miało odnalezienie toalety w pierwszej kolejności. Nie było to proste bo jak się okazało wszystkie publiczne toalety. A restauracje były zamknięte. Co robić? A pytać się wszystkich ludzi wkoło. Lepiej nie, mandat jest za wysoki i można się najeść kupy wstydu, a potem będą mówić w Irkucku, że Polscy to świnie. W końcu za granicą jesteśmy  ambasadorami swojego kraju wyjeżdżając za jego rubierze. W końcu niejaki Żenia zaprosił mnie do swojego domu i od razu pobiegłem za potrzebą. Chwilę pogadaliśmy i już byłem na mieście.

Nikt z cs nie odpowiadał, więc poszedłem oglądać miasto w pierwszej kolejności w stronę pomnika założycieli miasta. Większość ziemi okręgu Irkuckiego były zamieszkane przez Buriatów. Jednak carzy i wierchuszka sowiecka nie spała na lekcjach algorytmiki i świetnie znali zasadę divide et impera (dziel i rządź). W związku z tym granice nie były ustanowiane na granicach etnicznych, a wręcz przeciwnie, tak aby parę różnych nacji żyło w tej samej republice i żarli się między sobą w swojej republice. Świetny przykład tego miałem rok temu podróżując po Abchazji na południu której żyje mnóstwo Megrelów, czyli ludów gruzińskich.

W pierwszej kolejności poszedłem do pomnika Jakuba Pochaba, który wedle legendy lub historii założył tutaj pierwszą warownie w drugiej połowie XVII wieku. Wtedy kiedy Rzeczpospolita zaczęła słabnąć, a Moskwa rosnąć w siłę. Wedle rosyjskich opowieści Kozacy szli chronić miejscowych przed Tuwimcami, a tak naprawdę wszystko rozbijało się o kasę. Chodziło i zdobycie panowania nad jak największym terytorium, a następnie zbierania jak największych danin z różnych koczowniczych narodów.

Tutaj odnalazłem zieloną linię, która prowadziła po różnych najważniejszych miejscach Irkucka i ona zastąpiła mi przeróżne przewodniki. Informacje na jej temat możecie znaleźć np. tutaj: http://visit-irkutsk.com/traveller-information/the-green-line/  nie zamierzam się rozpisywać co było po drodze, bo wszystko to znajdziecie w różnych innych blogach czy przewodnikach. Powiem tylko co mnie zaskoczyło w tym mieście. Jedną rzeczą była ogromna ilość turystów z Chin, Japonii jak i zachodniej Europy. Ciekawe było też to, że część napisów nie było przetłumaczonych na angielski, a na chiński i japoński. Ponadto jest to jedno z niewielu miast w którym władze doceniły drewnianą zabudowę syberyjską i centralny deptak otoczony jest drewnianymi pięknymi chatami. Które są ozdobione licznymi ozdobami wyrzeźbionymi w drewnie.

Przeszedłem całe miasto z plecakiem, a nikt z coucha się nie odezwał. Zdecydowałem się jechać więc na Bajkał duo wioski Liscwianki. Sprawdziłem z którego przystanku odjeżdża marszrutka w tym kierunku. Doszedłem do niej i pytam ludzi, kiedy ona odjeżdża. I wszyscy zaczęli mi tłumaczyć, że zapewne ona nie przyjedzie już dziś. Zacząłem więc szukać w Internecie kiedy ona odjeżdża. No tak przez zakupy przesrałem marszrutkę. Ale za to kupiłem ręcznik szybko schnący, dwa piwa: syberyjską koronę i krasnojarskie, suszoną rybę, tuńczyka w puszce, wodę i chyba to było na tyle. Trzeba było decydować co robić, cs zawiódł, więc zacząłem szukać hostelu pierwszy też w Rosji, była jeszcze opcja zapytać o nocleg w polskim kościele. Jednak w międzyczasie odezwała się Tania, którą poznaliście w Moskwie, że znalazła mi nocleg. Przyszło mi mieszkać u dziennikarki, która pisze o kruszcach, złocie itd. Kacia wydaje mi się bardzo ciekawą osobą, ale nie miałem okazji z nią więcej porozmawiać, bo pracuje dla trzech gazet i była całkiem zajęta. Poszedłem więc na miasto, przez fb dowiedziałem z kim mógłbym się spotkać, ale z nikim nic się nie udało. Pomyślałem, że całe wieki nie byłem w klubie rockowym, więc znalazłem na mapie jedyny w tym mieście rock pub Rock’n Roll. Chciałem poznać tam miejscowych rockerów. Usytuowany był on na świetnej ulicy Kijowskaja. W 15 minut doszedłem już do pubu. Podchodzę pod wejście patrzę, że 16. września gra tu Polski zespół metalowy Vader. Patrzę na zegarek to dzisiaj! Dokładnie dwadzieścia minut wcześniej powinni zacząć grać. Na bilet nie miałem kasy, zszedłem na dół zobaczyć jak to wygląda. Przy wejściu powiedziałem, że jestem tutaj autostopem z Polski i przypadkowo tutaj zaszedłem i nie mam kasy na bilet. Dziewczyny wysłuchawszy mojej historii wpuściły mnie za darmo. A bilet kosztował 120 zlotych. Piotr Wiwczarek śmiesznie mówił po rosyjsku i używał przekleństw rosyjskich zdobywając serca tutejszych.

Po koncercie poznałem jeszcze miejscowych metali którzy zaczęli poić mnie bezpłatnym piwom, poszedłem do Pitera, pozdrowić go od Wdowy i zrobić pamiątkowe zdjęcie. Okazuje się, że odbywa się tu maksymalnie jeden koncert miesięcznie i przez to miejscowi są głodni wszelkich koncertów i chodzą na wszystko co przyjedzie. Kiedy wychodziłem trzeba było wezwać taki, bo przejść 10ciu kilometrów zupełnie sobie nie wyobrażałem. 600700 i zamówiłem taksówkę, co ciekawe miałem jechać na ulice Kirowa, a tu jest i ulica i prospekt jego imieni. Określiłem, że chce na prospekt i wszystko, wyznaczyli cenę i za 10 minut pojechałem do Kaci, a potem już spać.

Dodaj komentarz