55. Dzień podróży (10.12)

Czyli najarany wyhasany

Wylecieliśmy z mieszkania jeszcze przed dziewiątą rano, okazało się, że wczoraj zmarnowałem czas targując się o przejściówkę, która nie pasowała do tego co chciałem podłączyć. Mądry ja wyrzuciłem paragon, jednak w Chinach nawet bez paragonu można zwrócić towar o ile sklep jest mały i pracodawca Was pamięta. Tak też zrobiłem, w tym celu znów wróciliśmy do miasta. Po udanej akcji poszliśmy triumfalnie zjeść. Tym razem Chińczycyodnieśli zwycięstwo, byłem cały mokry, leciały mi łzy i katar płynął z nosa. Było smaczne, ale strasznie ostre. Johnny jeszcze gorzej zniósł to, ale ostatecznie daliśmy radę. Czytaj dalej „55. Dzień podróży (10.12)”

54. Dzień podróży (10.11)

Wsiedliśmy w autobus 307, aby pojechać do ogromnego centrum handlowego w którym powinienem znaleźć wszystko co mi potrzeba, czyli przejściówkę 3/4″ na 1/4″ oraz mocowanie zniszczone nad Bajkałem, pierwszą godzinę po prostu zwiedzałem. Budynek był podzielony na cztery piętra tematyczne, parter telefony, pierwsze piętro laptopy, trzecie komputery stacjonarne i czwarte ze sprzętem fotografIcznym oraz częścią gastronomiczną. Bardzo ciekawe, jak Chiny bronią się przed marketami, był to budynek w którym były setki malutkich ładnie wyglądających małych sklepików. Zapewnia to miejsce pracy większej ilości osób, z drugiej strony podwyższa to cenę towarów. Czytaj dalej „54. Dzień podróży (10.11)”

Czarno biała sesja zakurzonego Xi’anu

Chiny są pięknym państwem, jednak wielkim ich problemem są zanieczyszczenia powietrza. W Xi’anie tylko latem przez niewiele dni można zobaczyć niebieskie niebo. Brak słońca odbija się na zdrowiu mieszkańców. Z drugiej strony ludzie nie widzący słońca rzadziej się uśmiechają i częściej popadają w depresję, tak to bywa w przypadku niedoboru witaminy D. Podczas gdy w Krakowie zanieczyszczenia przekraczają 50 mikro gram na metr sześcienny wszyscy biją na alarm i tłumacza jak ciężko i źle się tak żyje. W chińskich miastach zanieczyszczenia często przekraczają 300 ug/m³

Czytaj dalej „Czarno biała sesja zakurzonego Xi’anu”

53. Dzień podróży (10.10)

Przywitała nas silna rosa, wszystko było mokre, oznaczało to dla nas tyle, że nie ruszymy się stąd póki nie wyschniemy, zeszło się do 11:00. Podeszliśmy do wyjazdu z drogi i zobaczyliśmy, że rosną tu jabłonie z ogromnymi chińskimi jabłkami, nazrywaliśmy ich chyba na trzy dni. Były one ogromne jak państwo środka.

Najedzeni wróciliśmy na trasę łapać stopa, po około pół godzinie zabrał nas tir. Pierwszy tir w Chinach, a kaliskiej, że to tutaj niemożliwe, nie mogliśmy się dogadać i kierowca nie mógł pojąć, że go naprawdę nie rozumiemy. Zrobiliśmy więc grę słowo za słowo, on mówi baśń coś po chińsku, Nikita odpowiada po rosyjsku, a ja po polsku. Po około pół godzinie kierowca chyba zrozumiał, że naprawdę go nie rozumiemy i przestał opowiadać baśń historie swojego życia. Gdyby rozumiał, jak działa tłumacz pewnie byśmy się dogadali bez takich głupich zabiegów, ale żadne tłumaczenie było dla niego bezsensowne… Mieliśmy kupę szczęścia, że akurat w tym mIejscu złapaliśmy takiego stopa, mieliśmy dzięki temu przepiękne widoki z bardzo wysokiego wiaduktu nad dolinami rzek Luo He i Hulu He. Czytaj dalej „53. Dzień podróży (10.10)”

52. Dzień podróży (9.10)

W nocy nie dawał nam spać strażnik oceniający komunistyczny park, ale i tak się wyspaliśmy dobrze, pogoda jak najbardziej dopisała, spaliśmy na ławkach i było na tyle ciepło, że nie obudziłem się w nocy ani razu. Skończyły mi się pieniądze więc w pierwszej kolejności dowiedziałem się gdzie jest bankomat i poszedłem do niego. W środku okazało się, że nie obsługuje on Mastercard. Zapytałem jak się później okazało dyrektora oddziału, gdzie znajdę bankomat z Mastercard. Łamanym angielskim wyjaśnił mnie gdzie znajdę odpowiedni bankomat, a za chwilę miałem sesję z całym personelem banku, któremu było bardzo przykro, że nie obsługują mojej karty i za to mnie przepraszali. Ach jacy Ci ludzie są kochani! Czytaj dalej „52. Dzień podróży (9.10)”

51. Dzień podróży (08.10)

Obchodziliśmy się w parku i od razu poszliśmy łapać stopa. Doszliśmy do bramek i na początku próbowaliśmy łapać przed nimi. Nieskutecznie. Zdecydowaliśmy się więc na przejście za bramki co ciekawe nikt nam tego nie zabronił. Za bramkami stali policjanci, którzy zupełnie nic sobie nie zrobili naszym widokiem. Postaliśmy za bramkami może 15 minut, gdy zabrał nas ze sobą chiński żołnierz. Niewiele ob sobie robił z ograniczeń na chińskich drogach i prół jak oszalały po 150 kilometrów na godzinę. Był to Mongoł jadący do sąsiedniej prowincji z jakimś biznesem. Pod koniec drogi zostaliśmy spytani, czy jesteśmy głodni odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że tak. Czytaj dalej „51. Dzień podróży (08.10)”

50. Dzień podróży (07.10)

W hotelu mogliśmy zostać do 14:00 i maksymalnie to wykorzystałem. Powstało wiele postów w tym czasie. Na miasto wyszliśmy około 14:00, zjedliśmy bułki z chińskim jogurtem i ruszyliśmy do autobusu wyjeżdżającego w stronę autostrady. W między czasie zrobiliśmy tabliczki, ale wytłumaczenie, że chce duże napisy zajęło około dwa całe kartony czasu, a i tak litery były dość małe. Czytaj dalej „50. Dzień podróży (07.10)”

Jak kupić kartę SIM w Chinach?

Jeżeli masz Polski telefon to interesuje Cię TYLKO China Unicom

Chińską SIM kartę chciałem kupić już pierwszego pełnego dnia w Chinach będąc jeszcze w Erenchot. Przed przyjazdem do Chin zrobiłem rekonesans jaką sieć najwygodniej będzie dla mnie wybrać. Decyzja padła na China Unicom. Jest to z jednej strony najtańsza disc jeśli chodzi o dostęp do Internetu. A z drugiej pracuje na tych częstotliwościach i technologiach co nasze telefony w Polsce. Nie kupujcie kart China Telecom, ponieważ wykorzystuje ona technologie CDMA nie obsługiwaną przez większość europejskich telefonów. Czytaj dalej „Jak kupić kartę SIM w Chinach?”

49. Dzień podróży (06.10)

Wstaliśmy w parku na górce, Chińczycy krzyczeli już od piątej, ale my podnieśliśmy się dopiero koło 7:30. W pierwszej kolejności zaczęliśmy szukać jakiegoś jedzenia, następnie zdecydowaliśmy się poszlajać się trochę po mieście zobaczyć część z historycznej zabudowy muzułmańskiej, ale jeszcze w między czasie trafiliśmy do ślicznej świątyni taoistycznej. Na koniec trafiliśmy do fast fooda chińskiego ogarnąć wifi i wyrzucić posty na Facebooka. Czytaj dalej „49. Dzień podróży (06.10)”

48. Dzień podróży (05.10)

Za chwilę zaczęła grać głośna chińska muzyka, o co chodzi? Najpierw bójka, a teraz impreza? Nie za późno? Kiedy tylko ruszyliśmy dupska zrozumieliśmy co się dzieje tutaj. Mnóstwo chińczyków z samego rana ruszyło uprawiać sport, jedni tai chi, drudzy jogę, a trzeci po prostu biegali. I to właśnie Ci sportowcy krzyczeli tak wniebogłosy. Poszliśmy dalej w stronę głośnej muzyki, zobaczyć co tam się wyprawia, a tutaj okazuje się, że ktoś przyniósł głośniki i pewnie więcej niż stu chińczyków do niej tańczy. Piękny widok, do tego było mnóstwo emerytów. Świetne w Chinach jest to, że emeryci nie są wykluczeni z życia publicznego, wszędzie można ich spotkać, grają często w różne gry, tańczą itd.

Obudziły nas rano krzyk chińczyków, nie wiedzieliśmy za bardzo co się dzieje, ale był to znak, że trzeba zbierać się czym prędzej. Jednak jeszcze leżąc w śpiworach przyszedł do nas Chińczyk z pieskiem i jak zobaczył, gdzie śpimy pokazał nam kciuka i uśmiechnął się, że śpimy w parku, a nie w drogim hotelu.

Czytaj dalej „48. Dzień podróży (05.10)”