49. Dzień podróży (06.10)

Wstaliśmy w parku na górce, Chińczycy krzyczeli już od piątej, ale my podnieśliśmy się dopiero koło 7:30. W pierwszej kolejności zaczęliśmy szukać jakiegoś jedzenia, następnie zdecydowaliśmy się poszlajać się trochę po mieście zobaczyć część z historycznej zabudowy muzułmańskiej, ale jeszcze w między czasie trafiliśmy do ślicznej świątyni taoistycznej. Na koniec trafiliśmy do fast fooda chińskiego ogarnąć wifi i wyrzucić posty na Facebooka.

Hack Life:
Jadąc do Chin przed wjazdem najlepiej kupić dostęp do płatnego vpna, ja sam korzystam z ExpressVPN. Jest on dość drogi około 70 zlotych za miesiąc, ale w ciągu pierwszych 30 dni można wystąpić o zwrot pieniędzy jeśli nie jesteście zadowoleni z usługi. Tak więc praktycznie za darmo możecie korzystać z dobrego vpna praktycznie za darmo. Taki sam okres ma typowa wiza turystyczna do Chin.

Zjedliśmy tutaj jakiegoś wrapa i słodkie kuleczki ze zmielonym w środku ryżem i jakąś fajną słodką przyprawą zasmażane w panierce. Była to jedna z pierwszych naprawdę przepysznych rzeczy na jakie trafiłem. Ja zacząłem ogarniać wszystkie pakiety off-line do rozpoznawania mowy off-line przez tłumacz Google, bo mimo, że miałem je ściągnięte z jakichś nieznanych przyczyn nie działały. Okazało się też, że brakuje generatora mowy mandaryńakiego. W tym czasie Johny postawił muzykę na kolumnie z której leciała muzyka. Gdy zbieraliśmy się już do wyjścia zagadała do nas manager. Była to pierwsza okazja, aby sprawdzić jak sprawuje się teraz tłumacz z rozpoznawaniem mowy i automatycznym generowaniem mowy na drugi język. I wiecie, naprawdę dało to radę! Wytłumaczyłem, że wrapy były takie sobie, za to kuleczki ryżowe były przepyszne. Manager kazała nam zaczekać i po pięciu minutach dostaliśmy kolejną porcję kuleczek za darmo i zaczęły się rozmowy, zdjęcia itd. Wyobrażacie sobie taką sytuację w Polsce?

W czasie gdy byliśmy w fast fudzie, zaczęło naprawdę mocno padać tak jak pierwszego dnia, kiedy przekroczyliśmy granicę. Pogoda mówiła, że nic się nie zmieni przez całą noc. A ja nie chciałem przemoknąć i łapać stopa w takiej pogodzie. Nikt z cs nie chciał nas tu przyjąć więc zacząłem szukać takich hostelu przez booking.com. Pierwszy raz podczas całej tej wyprawy. Znalazłem coś za dziesięć zlotych za osobę. Od razu poszła rezerwacja i ruszyliśmy w stronę hostelu.

Po drodze zobaczyłem budynek z krzyżami wyglądający na kościół katolicki, weszliśmy do środka, ale był tu jakiś nowoczesny sklep. Tłumacz, gdzie kościół? Z tyłu. A tu jest tylko mini galeria handlowa. Pomyślałem, że Kościół będzie gdzieś w podziemiach. A jednak nie z tyłu stał zupełnie oddzielny budynek przypominający mi styl neogotycki. Fotki. Wchodzimy do środka, a tam z trzydzieści osób modlących się, wszystko na chińsku, sprawdziłem czy nie ma tu polskiego księdza, niestety nie było. Tylko jacyś Włosi, Hiszpanie i Chińczycy sprawowali tu służbę. Magia tego miejsca była niesamowita, wszystkie moje myśli się uspokoiły. Poczułem taką wewnętrzną siłę, tak gorliwie wszyscy się modlili. Niesamowite miejsce, w żadnym kościele katolickim nie czułem takiej atmosfery jak tutaj.

Dalej poszliśmy do naszego hostelu, dzielił nas do niego jeden kilometr. Jak już wspomniałem byliśmy w dzielnicy muzułmańskiej. Na malutkiej uliczce zaatakowała nas babka krzycząc na nas, a wydawało nam się, że jesteśmy już na miejscu. Zrozumieliśmy jedynie, że mamy iść do drugiego hotelu. Poszliśmy tam, okazało się, że jeden mężczyzna tam mówi trochę po angielsku. Wytłumaczyliśmy sytuację i powiedział, że wie gdzie jest ten hotel. Zaczęło się bardzo długie przekonywanie, że jesteśmy pewni, że chcemy trafić właśnie do tego hostelu, a nie do tego hotelu. Jeszcze miałem telefon do siostry faceta z którym rozmawiałem, która mówiła cudownie po angielsku. I znów ta sama śpiewka, po około pół godziny facet dał się namówić i poszedł z nami. Wróciliśmy do tego samego miejsca z którego okropna baba nas wyganiała. Dopiero teraz zrozumieliśmy o co chodzi mimo innej informacji na booking.com okazało się, że hostel jest pełny. Całe szczęście, że się o tym dowiedziałem na 15 minut przed zamknięciem darmowego anulowania rezerwacji. Szybko ją anulowałem i.zapytałem się faceta ile u niego będzie kosztować nocleg. Powiedział, że będzie kosztować 20 zlotych na głowę. Długo się nie zastanawialiśmy i wróciliśmy do punktu wyjścia. Tam też spędziłem pierwszą noc w hotelu w czasie mojej podróży. Zdjęć nutę robiłem bo niczym się on nie różnił pod tego czego w Europie nie widzieliście. Wieczorem wyskoczyliśmy jeszcze coś zjeść, aje tym razem wpadliśmy na bardzo niesmaczne paskudztwo za normalne pieniądze jak na Chiny. Później był już tylko nocleg, ciepły prysznic i miła kołdra, której tak dawno nie widziałem.

Dodaj komentarz