Ekstra post – nauka rosyjskiego, opuszczam kurtynę

Jeżeli chciałbyś zacząć naukę języka rosyjskiego, aby wybrać się na obszar byłego Związku Radzieckiego to mam dla Ciebie radę! Przygotuj sobie słuchawki lub ścisz głośniki, bo będzie grubo. Zaraz na Twoją scenę wprowadzę zespół Leningrad z najsłoneczniejszego miasta w Federacji Rosyjskiej – Sankt Petersburga. Jego liderem jest sam Siergiej Władimirowicz Sznurow, który nie przebiera w słowach, a mat (ros. przekleństwo) leje się gęsto. W tekstach piosenek Leningradu używany jest współczesny slang rosyjski, a nie to co usłyszycie na kursach. Pamiętam jak dziś, gdy jedna Rosjanka była zaskoczona, że znam słówko niszciak (ros. zajefajny), a zawdzięczam to wyżej wymienionemu autorowi słów piosenek. Leningrad daje obraz nowoczesnej i zmieniającej się Rosji. Niejednokrotnie piętnuje i wyśmiewa zjawiska tam zachodzące.

Dla przykładu w piosence „Eksponat”, wyśmiewane jest to w jaki sposób kobiety zabiegają o względy mężczyzn w Rosji. Do dziś słyszę durne teksty jakie to rosyjskie dziewczyny są lepsze od polskich. Niestety panowie mają problem z ogarnięciem, że „ruskie dziewuszki” (sic!) zanim wyjdą z domu nie raz spędzają godzinę, dwie przed lustrem. Z mojej perspektywy to straszne marnotrastwo czasu, tylko po to, aby przywdziać szpile, zrobić sobie fryzurę jakby wyszło się prosto z salonu, tipsy, podkłady, makijaże, maskary, podklejane żęsy i jeszcze tysiące innych rzeczy o których nazwach nawet nie mam pojęcia!

Leningrad – Menadżer

Opis w oddzielnym poście:

Posted by Wyhasani on Sunday, August 6, 2017

Znacie piosenkę Cezika „Łap za tyłek”? Siergiej niedawno napisał analogiczną piosenkę piętnującą poziom rosyjskich programów talk-show (Małpa i Orzeł). Po głębszym przemyśleniu tekstu myślę, że ponadto w tym utworze w humorystyczny sposób został przedstawiony problem ilości rozwodów w Rosji, który jest na tyle duży, że Duma zajęła się przygotowaniem projektu podatkującym rozwody!

Piosenka „Bali” rozpoczyna się od słów „ktoś kupi dziesiątki telewizorów, a kto inny wagon pełny cukru. Telewizor, on suka jest już drogi. Drogim stał się już samogon. My na wyspie Bali wszystko z Tobą prajebali. Nie wymienialiśmy rubli po prostu wszystko prajebli na Bali…”. Piosenka nawiązuje bezpośrednio do kryzysu walutowego jaki nastąpił zaraz po rozpoczęciu wojny w Ukrainie i aneksji Krymu. Kiedy to w styczniu 2015 roku dolar kosztował w niektórych kantorach po 100 rubli (normalna cena wcześniej plasowała się pomiędzy 30-40 rubli za dolara). Spójrzcie się na datę premiery utworu. Leningrad trafił w najlepszy moment z publikacją tej piosenki. Trafiła ona do ludzi tym bardziej, że panika w Rosji na ten moment była ogromna. Ludzie z doświadczeniem hiperinflacji lat 90., kiedy to tracili wszystkie zaoszczędzone pieniądze. W ciągu kilku dni traciły całą swoją wartość. Mój drogi kolega z Pitera, opowiedział mi jak jego sąsiadka poszła do sklepu i wydała swoje 500 złotych emerytury na kaszę gryczaną (myśląc, że idzie wojna).

Możliwe, że oglądając teledysk zauważyliście, że Leningrad na Bali przypomina nam trochę naszych Januszów jadących na all inclusive? I tak miało być! Stereotyp Rosjanina jadącego na wypoczynek niczym się nie różni od naszego. Tak samo jak Polak musi on mieć skarpety w sandałach, nie mówi po angielsku, klaszcze przy lądowaniu, chleje bez umiaru, bo alkohol darmowy… Tak bardzo jesteśmy do siebie podobni, ale niestety jeszcze mało to sobie uświadamiamy!

Skończmy na tych trzech przykładach, nie chcę zabierać Wam przyjemności z odgadywania ukrytych znaczeń innych piosenek!

Drugiego kwietnia w Warszawie odbył się koncert rosyjskiej grupy z okazji dwudziestolecia i nie mogliśMY przegapić takiej okazji, aby dobrze się pobawić w rytmie, ska, reaggae, rocka, a czasem nawet popsy. Myślę, że to już najwyższy czas powiedzieć kogo mam na myśli przez określenie „MY”.

Chciałbym przedstawić Wam Edytkę, moją dziewczynę, która od początku prowadzenia bloga przebywała za sceną niezauważalna dla nikogo (no po za mną). To ona mi pomagała w zakupach przed wyjazdem, kiedy miałem złamany obojczyk. Wspierała mnie podczas wyjazdu, a po powrocie to u niej przez długi czas koczowałem. Także ona „od czasu do czasu” redagowała moje posty, abyście mogli w bardziej przystępnej formie je przeczytać. W tym roku wybieram się w kolejną podróż właśnie z nią! Od tej chwili na blogu będą trafiać również jej posty. Myślę, że się Wam spodobają!

Dodaj komentarz