3. Dzień podróży (27.08)

O 7 rano budzik wyrwał nas z łóżka. Przez moment zastanawialiśmy się, czy przypadkiem nie jesteśmy u siebie w domu i nie jest to alarm do pracy. Uff! to w dalszym ciągu bawarskie mieszkanie. Szybkie śniadanie i byliśmy gotowi do dalszej drogi. Monika z Wojtkiem zaproponowali, że odwiozą nas w kierunku Karlsruhe do najdogodniejszego miejsca do łapania kolejnego stopa. Po drodze mijaliśmy urocze, małe, niemieckie mieściny z jednolitą zabudową – dachy w tej samej gamie kolorystycznej, niewielkie ogrodzenia i wysokość budynków nieprzekraczająca 10 metrów. Schludnie, czysto, warto pomyśleć o podobnej ustawie w Polsce. Za czasów Stanisława Poniatowskiego nawet tak było, co można zauważyć, patrząc na obrazy Canaletto. Czytaj dalej „3. Dzień podróży (27.08)”