16. Dzień podróży (10.09)

Spaliśmy ile wlezie u Abdessameda. Zebraliśmy majdan i skoczyliśmy do kafejki w której ceny były mega przystępne. Pierwszy raz tak się najedliśmy za 60 dirhamów. Dwa ogromne omlety z kopcem tostów i serem, do tego oliwki, chlebki, kawa i sok w bonusie. Miejsce to było oddalone od medyny gdzie studenci przychodzą zjeść, wypić kawę i pouczyć się. W środku była ogromna ilość otworzonych laptopów z autocadami, pdfami itd. Zazwyczaj do takich kafejek przychodzą sami mężczyźni, dużym wyrazem emancypacji są pojawiające się w takich miejscach kobiety. Tu było ich kilka.

Czytaj dalej „16. Dzień podróży (10.09)”