czyli połówka za mną
Wstaliśmy samym rankiem, skoczyliśmy do sklepu kupić życiodajnej kawie. Ja skończyłem post i poczekaliśmy, aż naładuje mi się wszystko to co nie zdążyło w Ułan Ude. Następnie bach na trasę i łapanie stopa, które tutaj jest mega proste. Chyba trzecia maszyna się do nas zawróciła. Tak jakby przemyśleli, a w sumie to możemy ich wziąć. I znów jechaliśmy ekonomicznym autem Toyotą Prius. A w środku była czwórka Mongołów, oczywiście znów język okazał się barierą językową nie do przeskoczenia i trzeba było wszystko wyjaśniać na palcach i gestami. Pokazywałem zdjęcia, które zrobiłem podczas podróży, a Johny puszczał im muzykę z mp3. Tak dojechaliśmy do Darchanu, trzeciego największego miasta w trzymilionowej Mongolii, które liczy całe 74 tysiące ludzi. Poszliśmy w pierwsze lepsze miejsce pojeść hurusz, a następnie kupić kartę SIM, abym mógł dziergać te posty na telefonie. Czytaj dalej „35 Dzień podróży (22.09)”