Odessa czerwiec / Одеса червень 2015

Mija już prawie rok od mojego wyjazdu do miasta z bardzo ciekawą przeszłością, którą opisał Aleksander Sergiejewicz Puszkin w poemacie Eugeniusz Oniegin:

A ja w tym czasie pył Odessy
Wdychałem… Dni tam długo trwają,
Tam wrą handlowe interesy
I żagle w porcia napinają;
Tam Europą wieje, dyszy,
Lowantem wszystko tam prześwieca,
Rozmaitością się zaleca.
Przechodzień nie raz tam usłyszy
Mowę Italii, tam Słowianin
Z dumą spogląda na swój brzeg,
Tam stąpa ciężki Mołdowianin,
Francuz, Ormianin, Hiszpan, Grek,
Przy nich Egiptu syn – Morali,
Pirat w spoczynku. I tak dalej.
(tł. Adam Ważyk)
Czytaj dalej „Odessa czerwiec / Одеса червень 2015”

Majówka we Lwowie

Kolejny wyjazd do Lwowa w celu poszlajania się, posiedzenia we lwowskich kafejkach, które wyglądają bardzo hipstersko (Dom Mazocha, Kryiwka, Dom legend, Masońska restauracja itd.) Jednak sieć tych lokali nie należy do różnych małych właścicieli jakby wielu z nas chciało. Należą one do ukraińskich oligarchów, nie pracuje tam personel dobrze zarabiający, a utrzymywany po najniższych możliwych kosztach. Przy obecnym kursie hrywny wyjazd można powiedzieć był prawie bezpłatny. Widzę jak Lwów się zmienił, wypiękniał od naszego pierwszego spotkania w 2010 roku. Z jednej strony na ulicach czuć duch patriotyzmu (wiele flag, koszulki, papier toaletowy z wydrukowanym Putinem czy też wycieraczka do butów z jego twarzą). Jednak ten widok dla mnie ma drugi wydźwięk – nikt nie mówi, że zyski ze sprzedaży tych rzeczy będą poświęcone na wspomożenie armii na wschodzie. Jest to zwyczajna „popsa”, którą łykają prości ludzie, wzbogacając średnich przedsiębiorców jak i wielkich oligarchów takich jak Kołomojski. W czasie majówki można byłoby zobaczyć pierwsze efekty reformy policji – zmiany kolorystyki aut. W końcu miałem okazję wpaść do wnętrza lwowskiej opery kupując bilet w zupełnie ostatnim możliwym momencie na Don Juana. Wizyta w operze, która w pewien sposób była unikalna. Unikalna poprzez tablicę, która wyświetlała tłumaczenie tekstu z języka włoskiego (zapewne nie zrozumiałego dla samych Włochów) na język ukraiński. Takie rozwiązanie jest dużo lepsze niż czytanie libretto, ponieważ nie musimy się domyślać, co dokładnie dzieje się na scenie, o co się teraz kłócą, a dokładnie jesteśmy prowadzeni za rękę za utworem. Lwów staje się co raz bardziej europejskim miastem. Z jednej strony na ścianach powstaje coraz więcej różnych akcji streetartowych, z drugiej strony ukraińcy boją się gejropy i silnego połączenia w strukturach Unii Europejskiej. Wciąż nie jest problemem spotkanie babci, która zarabia 200 zł. miesięcznie i ciężko żyć za taką sumę. Staruszki, którą zabierzecie ze sobą na kolację i opowie Wam historię swojego życia, pracę dla Armii Czerwonej w Polsce jako tłumacz polsko-rosyjski. Posłuchacie o trudnych losach jej rodziny i o jej banialukach, że we Lwowie kiedyś znów będzie Polska. Pewni tego, że ta karma wróci należy gdzieś odpocząć, najlepszym miejscem do tego, jest często przez Polaków nieznane muzeum etnograficzne pod odkrytym niebem w Gaju Szewczenki, jest bardzo dobrze przygotowane, posiada wiele sekcji pokazując nam budownictwo drewniane z Huculszczyzny, Lwowszczyny, Bokucji, Bojkowszczyny, Łemkowszczyzny, Bukowiny czy Podola. Spojrzenie na ilość drobnych odrębnych od siebie ludów zachodniej Ukrainy pozwala nam zrozumieć skalę problemu rozumienia słów „jestem Ukraińcem”. Czytaj dalej „Majówka we Lwowie”

Weekend w Oslo

Ryanair daje możliwość polecieć do Oslo już za 38 złotych w obie strony. Głupio byłoby nie skorzystać z takiej okazji więc zakup biletów do stolicy Norwegii wydał mi się oczywisty (ciężko oszukać cebulowe geny). Samolot Ryanaira ląduje na lotnisku Rygge oddalonego od samego Oslo o około 40 km. Najlepszym wyborem na dojazd do samego miasta jest autostop, ponieważ ceny autobusów są horrendalne (nawet 100 złotych w jedną stronę). W ogóle ceny w Norwegii to dla Polaków wielka porażka. Mała woda w sklepie dyskontowym kosztuje 15 zł. Dlatego najlepiej do bagażu podręcznego napakować kupę jedzenia i jeszcze w Polsce po kontroli bezpieczeństwa kupić sobie wodę. Norwegia wg statystyk jest drugim najdroższym państwem na świecie. Wiąże się to jednak z zarobkami. Odczułem to jeszcze na pokładzie samolotu, kiedy przez prawie cały lot byłem męczony przez grupę Polaków z Norwegii. Bite dwie godziny dręczyli stewardessę, żeby sprawdzić prawie wszystkie sprzedawane perfumy i obnosić się na tyle głośno, aby reszta ziomków w samolocie wiedziała jacy to oni nie są bogaci. Było to bardzo marne widowisko. Niestety to nie było ostatnie spotkanie z cebulakami w Norwegii, ponieważ stanowimy tam obecnie największą mniejszość (oficjalnie prawie 70tys. nieoficjalnie 100 tys. na 5 mln ludności). Na jedyną noc w Oslo zatrzymałem sie w najtańszym ho(s)telu znalezionym na booking.com (Oslo Hotel Apartments 110 zł za noc na osobę) i był to całkiem dobry wybór. Żałuję, że nie zdecydowałem się dopłacić 40 złotych za śniadanie, bo taka cena na tamtejsze warunki jest bardzo kusząca. W Oslo najbardziej mi się spodobał praktyczny brak reklam na ulicach. Przechodząc obok galerii handlowej można jej zupełnie nie zauważyć. Czasami wręcz to utrudnia znalezienie przez nas sklepu. Architektura współczesna w Oslo również wywarła na mnie ogromne wrażenie. Wszystkie futurystyczne budynki po prostu zapierają dech w piersi. Uderzające jest to, iż widać tam, że nikt nie idzie na kompromisy, wszystko jest robione z najwyższej jakości materiałów, a nie byle jakich zamienników. Z nowoczesnej architektury obowiązkowo należy obejrzeć budynek opery, który malowniczo zanurza się w Bałtyku, oraz dwa osiedla: Barcode i Akkerbrygge, po których spacer powoduje, że usta nie mogą się zamknąć z podziwu. Z drugiej strony w tak futurystycznym miejscu brakuje otwartych sieci WiFi, ale to szczegół dla tych którzy nie mogą się oderwać od internetu. Co bardzo ciekawe pierwszy raz w życiu spotkałem się z cenzurą Internetu. Czekając na opóźniony samolot Ryanaira podłączyłem się do lotniskowej sieci bezprzewodowej. Zacząłem śmigać po nowościach od ostrych lewicowych mediów, przez te wyważone do tych silnie nacjonalistycznych. I tu zonk!!! Okazuje się, że strony z nacjonalistycznymi przesłaniami są zablokowane. Naszym oczom ukazuje się strona z logiem norweskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych informująca nas, że rząd Norwegii uznaje, że treści zawarte na poniższej stronie uważa za niebezpieczne. Byłem do tej pory wielokrotnie na Białorusi czy w Rosji i nigdy się nie spotkałem tam z podobną sytuacją. Pokazuje to tylko jak bardzo Norwegowie są zmanipulowani lewackimi rządami, które trzymają władzę od osiemdziesięciu lat z małymi przerwami. Jest to też pewna ochrona przed podobnymi zamachami jak zamach Andersa Breivika w 2011 roku w którym zginęło 77 osób. Problem multikulti w Norwegii jest naprawdę poważny. Około 16% mieszkańców Norwegii to imigranci, a tylko 80% to rodowici mieszkańcy Norwegii. Do tego w Norwegii rodzi się więcej dzieci imigrantów niż norweskich dzieci. Czytaj dalej „Weekend w Oslo”

Zamek Tmogvi / ციხე თმოგვის

Pierwszy album z Gruzji. Zawiera on zdjęcia z najciekawszej przygody w Gruzji – zdobycia zamku Tmogvi (a tak naprawdę Tmok/Tmkaberd), który leżał na ormiańskim szlaku handlowym na szczycie góry, przy rzece Kur (po zmianach administracyjnych Mtkvari). Zamek zdobyliśmy około godziny 21, zmusiło to nas do spędzenia nocy na samym szczycie góry. Brak światła wokół pozwolił nam oglądać drogę mleczną i spadające perseidy. Czytaj dalej „Zamek Tmogvi / ციხე თმოგვის”