Ryanair daje możliwość polecieć do Oslo już za 38 złotych w obie strony. Głupio byłoby nie skorzystać z takiej okazji więc zakup biletów do stolicy Norwegii wydał mi się oczywisty (ciężko oszukać cebulowe geny). Samolot Ryanaira ląduje na lotnisku Rygge oddalonego od samego Oslo o około 40 km. Najlepszym wyborem na dojazd do samego miasta jest autostop, ponieważ ceny autobusów są horrendalne (nawet 100 złotych w jedną stronę). W ogóle ceny w Norwegii to dla Polaków wielka porażka. Mała woda w sklepie dyskontowym kosztuje 15 zł. Dlatego najlepiej do bagażu podręcznego napakować kupę jedzenia i jeszcze w Polsce po kontroli bezpieczeństwa kupić sobie wodę. Norwegia wg statystyk jest drugim najdroższym państwem na świecie. Wiąże się to jednak z zarobkami. Odczułem to jeszcze na pokładzie samolotu, kiedy przez prawie cały lot byłem męczony przez grupę Polaków z Norwegii. Bite dwie godziny dręczyli stewardessę, żeby sprawdzić prawie wszystkie sprzedawane perfumy i obnosić się na tyle głośno, aby reszta ziomków w samolocie wiedziała jacy to oni nie są bogaci. Było to bardzo marne widowisko. Niestety to nie było ostatnie spotkanie z cebulakami w Norwegii, ponieważ stanowimy tam obecnie największą mniejszość (oficjalnie prawie 70tys. nieoficjalnie 100 tys. na 5 mln ludności). Na jedyną noc w Oslo zatrzymałem sie w najtańszym ho(s)telu znalezionym na booking.com (Oslo Hotel Apartments 110 zł za noc na osobę) i był to całkiem dobry wybór. Żałuję, że nie zdecydowałem się dopłacić 40 złotych za śniadanie, bo taka cena na tamtejsze warunki jest bardzo kusząca. W Oslo najbardziej mi się spodobał praktyczny brak reklam na ulicach. Przechodząc obok galerii handlowej można jej zupełnie nie zauważyć. Czasami wręcz to utrudnia znalezienie przez nas sklepu. Architektura współczesna w Oslo również wywarła na mnie ogromne wrażenie. Wszystkie futurystyczne budynki po prostu zapierają dech w piersi. Uderzające jest to, iż widać tam, że nikt nie idzie na kompromisy, wszystko jest robione z najwyższej jakości materiałów, a nie byle jakich zamienników. Z nowoczesnej architektury obowiązkowo należy obejrzeć budynek opery, który malowniczo zanurza się w Bałtyku, oraz dwa osiedla: Barcode i Akkerbrygge, po których spacer powoduje, że usta nie mogą się zamknąć z podziwu. Z drugiej strony w tak futurystycznym miejscu brakuje otwartych sieci WiFi, ale to szczegół dla tych którzy nie mogą się oderwać od internetu. Co bardzo ciekawe pierwszy raz w życiu spotkałem się z cenzurą Internetu. Czekając na opóźniony samolot Ryanaira podłączyłem się do lotniskowej sieci bezprzewodowej. Zacząłem śmigać po nowościach od ostrych lewicowych mediów, przez te wyważone do tych silnie nacjonalistycznych. I tu zonk!!! Okazuje się, że strony z nacjonalistycznymi przesłaniami są zablokowane. Naszym oczom ukazuje się strona z logiem norweskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych informująca nas, że rząd Norwegii uznaje, że treści zawarte na poniższej stronie uważa za niebezpieczne. Byłem do tej pory wielokrotnie na Białorusi czy w Rosji i nigdy się nie spotkałem tam z podobną sytuacją. Pokazuje to tylko jak bardzo Norwegowie są zmanipulowani lewackimi rządami, które trzymają władzę od osiemdziesięciu lat z małymi przerwami. Jest to też pewna ochrona przed podobnymi zamachami jak zamach Andersa Breivika w 2011 roku w którym zginęło 77 osób. Problem multikulti w Norwegii jest naprawdę poważny. Około 16% mieszkańców Norwegii to imigranci, a tylko 80% to rodowici mieszkańcy Norwegii. Do tego w Norwegii rodzi się więcej dzieci imigrantów niż norweskich dzieci. Czytaj dalej „Weekend w Oslo”
Autor: Michał "Hasan" Rowicki
Inżynier, programista, czasami dłubacz, który uwielbia uciekać ze swojego warsztatu, aby poznać nowych niesamowitych ludzi, przeżywać nowe zaskakujące przygody.
Zamek Tmogvi / ციხე თმოგვის
Pierwszy album z Gruzji. Zawiera on zdjęcia z najciekawszej przygody w Gruzji – zdobycia zamku Tmogvi (a tak naprawdę Tmok/Tmkaberd), który leżał na ormiańskim szlaku handlowym na szczycie góry, przy rzece Kur (po zmianach administracyjnych Mtkvari). Zamek zdobyliśmy około godziny 21, zmusiło to nas do spędzenia nocy na samym szczycie góry. Brak światła wokół pozwolił nam oglądać drogę mleczną i spadające perseidy. Czytaj dalej „Zamek Tmogvi / ციხე თმოგვის”