Odessa czerwiec / Одеса червень 2015

Mija już prawie rok od mojego wyjazdu do miasta z bardzo ciekawą przeszłością, którą opisał Aleksander Sergiejewicz Puszkin w poemacie Eugeniusz Oniegin:

A ja w tym czasie pył Odessy
Wdychałem… Dni tam długo trwają,
Tam wrą handlowe interesy
I żagle w porcia napinają;
Tam Europą wieje, dyszy,
Lowantem wszystko tam prześwieca,
Rozmaitością się zaleca.
Przechodzień nie raz tam usłyszy
Mowę Italii, tam Słowianin
Z dumą spogląda na swój brzeg,
Tam stąpa ciężki Mołdowianin,
Francuz, Ormianin, Hiszpan, Grek,
Przy nich Egiptu syn – Morali,
Pirat w spoczynku. I tak dalej.
(tł. Adam Ważyk)

oryginał:

Я жил тогда в Одессе пыльной…
Там долго ясны небеса,
Там хлопотливо торг обильный
Свои подъемлет паруса;
Там все Европой дышит, веет,
Все блещет югом и пестреет
Разнообразностью живой.
Язык Италии златой
Звучит по улице веселой,
Где ходит гордый славянин,
Француз, испанец, армянин,
И грек, и молдаван тяжелый,
И сын египетской земли,
Корсар в отставке, Морали.

Miasto (raczej miasteczko) w momencie założenia, stało się bardzo szybko tyglem kulturowym w carskiej Rosji. Przyczyną tego było jego geopolityczne położenie i zbudowany port, który stał się głównym węzłem spichlerza Europy. To tu zawijały europejskie statki w poszukiwaniu zboża na chleb wypiekany w najróżniejszych zakątkach starego kontynentu. Dzięki temu Odessa rozrastała się w niewiarygodny sposób stając się w ciągu pół wieku czwartym największym miastem Imperium Rosyjskiego (po Petersburgu, Moskwie i Warszawie). Taka pozycja tego miasta pozwoliła na specjalne traktowanie przez carat (Katarzyna Wielka, Aleksander I) i dozwolenie na przybywanie ogromnej ilości obcokrajowców. Zrozumiała jest więc fraza, że Odessa za życia Puszkina „dyszała” Europą. Co ciekawe przy zakładaniu tego miasta pierwszymi trzema jego gubernatorami byli obcokrajowcy: hiszpański dworzanin de Ribas (od jego nazwiska wzięła nazwę główna ulica Odessy Derbrassowskaja), francuski książe de Richelieu, francuski generał Langéron. „Panowanie” zagranicznych gubernatorów trwało dokładnie 30 lat, rozpoczynając w 1793 do 1823 roku. To około 10% historii tego miasta, dlatego też trochę z przymrużeniem oka traktuję oceny rosyjskich mediów o obsadzeniu fotela gubernatora Odessy przez Michaila Sakaaszwilego. Jest to w rzeczywistości kontynuacja kierunku obranego przez carską Rosję.

Odessa wchodzi w skład zaszczytnego grona miast gieroi, miast sowieckich, które szczególnie wsławiły się w czasie obrony przed III Rzeszą. Miasto broniło się wytrwale przez 73 dni w 1941 r., po czym jej obrońcy zostali ewakuowani na Krym. Stąd też na jej ulicach można spotkać specjalne oznaczenia: złoty medal w kształcie rewolucyjnej gwiazdy z czerwoną wstążką. Dodatkowo miasto zostało uraczone orderem Lenina (bardziej pospolite wyróżnienie). W związkku z tym przy medalu zobaczymy order w którego centralnej części znajduje się ów rewolucjonista, otaczają go kłosy zbóż (atrybut kołchoźników) na dole zauważymy sierp i młot (przecież nie można zapomnieć o robotnikach!), do tego w lewym górnym rogu gwiazdka rewolucyjna, a z prawej na górze proporzec z napisem Lenin (jakby ktoś miał jakiekolwiek wątpliwości). Taka to ciekawa instalacja artystyczna, czy też choinka, w końcu ozdób tu nie brakuje. Jeżeli macie ochotę zobaczyć ostatki dorobku postsowieckiego, to czym prędzej powinniście pakować manatki. W Odessie postępuje proces dekomunizacji, większość nazw sowieckich ulic w ostatnim czasie została zmieniona, a ostatni Lenin w obwodzie Odesskim został zdjęty 5 dni temu (17. maja 2016 r.). Pewna epoka odchodzi do lamusa. Decyzja dla odebrania tytułu miasta gieroja nie została jeszcze podjęta, ale według mnie będzie to decyzja historycznie sprawiedliwa dla Ukrainy. Jest to niejako analogiczna sytuacja do odebrania orderu Orła Białego Lwowowi. Będzie to tak samo trudne do zrozumienia dla rosyjskich mieszkańców jak było to dla nas trudne w przypadku Lwowa.

Odessa była i jest tematem wielu utworów muzycznych. Moją ulubioną jest oczywiście piosenka o dzielnym Odessyjczyku Miszkie, Leonida Utusiowa. Jeżeli chcecie poczuć atmosferę Odessy to tutaj możecie posłuchać piosenek z mojej playlisty na yt:
http://goo.gl/PCsfy9
Czy słuchając takich tekstów można pozostać obojętnym i nie pojechać do tego malutkiego Izraela w Ukrainie? Jeżeli przesłuchacie kawałki na yt na pewno usłyszycie ogromne wpływy muzyki klezmerskiej. Bo też i Żydzi do pierwszej wojny światowej stanowili ogromną część Odessujczyków. W mieście istniało 7 synagog, do dziś działa z nich tylko dwie. Niestety przez holocaust, za który odpowiadają Rumuni i Niemcy, a także poprzez czystki w ZSRR i masową emigrację do Izraela w Odessie mieszka tylko około dwóch procent Żydów. Jednak ich spuścizna jest wciąż żywa w specyficznym języku mieszkańców, który bardzo często przejmował zapożyczenia z jidysz. Dla przykładu w Perle Morza Czarnego istnieje słowo: szlimazl (шлимазл) zapożyczone z języka jidysz oznaczające po polsku ślamazarę. Uwaga korzeń jest ten sam ponieważ my również zapożyczyliśmy je z jidysz! Na potwierdzenie istnienia tego słowa zacytuję jedną odeską anegdotkę:

Jedna z największych tajemnic życia: jak ta *ślamazara*, niezasługujący na waszą córkę, może być ojcem najgenialniejszych wnucząt na świecie? (tł. wł.)

Одна из самых больших тайн жизни: как этот *шлимазл*, недостойный вашей дочери, может быть отцом самых гениальных внучат в мире?

Aby jednak pochlebić naszemu narodowemu ego dodam, że my również mieliśmy jakiś wpływ na odeski język skoro, rosyjski pisarz Włas Doroszewicz pisał wot tak:

Takim jest odeski język, napełniony językami całego świata, przygotowany po grecku, z polskim sosem. A Odesyjczycy przy tym wszystkim są przekonani, że oni mówia „po rosyjsku”… (tł. wł.)

Таков одесский язык, начинённый языками всего мира, приготовленный по-гречески, с польским соусом. И одесситы при всём этом уверяют, будто они говорят „по-русски“…

Odeskie poczucie humoru jest bardzo specyficzne i jeśli mówicie po rosyjsku warto zapoznać się z jego specyfiką. Jeżeli ktoś Wam powie „Po prostu zaczyna mi się Pan podobać” (Вы мне просто начинаете нравиться), oznacza to, że Wasz rozmówca ma już Was dość. Czas na ostatnią anekdotkę na temat Odessy:

W Odessie jest tyle ślicznych dziewczyn, że chcesz nie chcesz, a jednak chcesz. (tł. wł.)

В Одессе столько красивых девушек, что хочешь – не хочешь, а хочешь.

Co jednak robić w tej Odessie? Wielu blogerów już dawno mnie uprzedziło opisując różne marszruty, więc tylko szybko wyliczę co jest wg mnie godne obejrzenia lub na co Wy pewnie byście się skusili:
* delfinarium i oceanarium Nemo
* plaże, plaże, plaże… najbardziej znana to Arkadia, świetnym pomysłem jest spędzenie na dyskotece całej nocy, aby zobaczyć rano wstające słońce. Chociaż sami miejscowi ludzie rekomendowali mi klub gejowski (o dziwo rosyjscy odesyjcy, którzy byli jak najbardziej hetero), ponieważ można tam się narobić w trzy dupy i nie ma szans, że dostanie się od kogoś w mordę w odróżnieniu od plaż Odessy 
* należy pójśc do odeskiej opery postawionej w stylu neobarokowej, ceny biletów są naprawdę zachęcające, już za 10 złotych dostaniemy bilet na odległą lożę. Może i gra aktorska oraz odeska orkiestra nie należy do najlepszych, ale warto pójść tam choć zobaczyć wnętrze tego przecudownego miejsca. Ja trafiłem na 216. rocznicę urodzin Puszkina i poszedłem na operę Eugeniusz Oniegin.
* odeskie katakumby, które stanowią ogromną sieć naturalnych tuneli pod Odessą, łączna długość tej siatki to kilkadziesiąt kilometrów
* potiomkinowskie schody, które dały tło dla sceny uciekających mieszkańców Odessy przed carską armią, która miała udaremnić powstanie na Pancerniku Potiomkinie (film ma tą samą nazwę, był nagrany w latach 30., reżyserem był awangardzista Sergiej Eisenstein). Scena na schodach została tak wysoko oceniona na świecie przez mistrzowskie zbudowanie napięcia poprzez zmontowanie całej akcji. Rytm zmian punktów widzenia kamery będących w kontrze dobrzy-źli, rzadkie ujęcia boczne wyróżniające tragiczność sytuacji pokazały całemu światu jak można budować napięcie w filmie. Do dziś techniki użyte przez Eisensteina są używane.

Po zmęczeniu się miastem polecam wyruszyć do Bezarabii. Nad Liman dniestrowskij do winiarni Szabo (koniecznie kupując bilet z degustacją) oraz odwiedzić twierdzę akermańską i przypomnieć sobie Sonety krymskie Mickiewicza w których opisywał to miejsce (a także przypomnieć sobie sceny z Dnia Świra):

Stepy Akermańskie
Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu,
Wóz nurza się w zielonożć i jak łódka brodzi;
|ród fali łąk szumiących, żród kwiatów powodzi,
Omijam koralowe ostrowy burzanu.

Już mrok zapada, nigdzie drogi ni kurchanu,
Patrzę w niebo, gwiazd szukam, przewodniczek łodzi;
Tam z dala błyszczy obłok? tam jutrzeńka wschodzi?
To błyszczy Dniestr, to wzeszła lampa Akermanu.

Stójmy! – jak cicho! – słyszę ciągnące żurawie,
Których by nie dożcigły źrenice sokoła;
Słyszę, kędy się motyl kołysa na trawie,

Kędy wąż żliską piersią dotyka się zioła.
W takiej ciszy! – tak ucho natężam ciekawie,
Że słyszałbym głos z Litwy. – Jedźmy, nikt nie woła.

Na zakończenie podkreślę, że nie wszyscy artyści uwielbiali Odessę. Anna Achmatowa urodzona tutaj tak o niej napisała w swoim Requiem:

(…)A jeśliby w kraju tym moi potomni
Po latach zechcieli wystawić mi pomnik,
I na to się zgadzam, i na to przystanę,
Lecz kładę warunek, by pomnik nie stanął
Na morskim wybrzeżu, gdzie światło ujrzałam,
Bo z morzem ostatnie już więzy stargałam,(…) (tł. Eugenia Siemaszkiewicz)

(…)А если когда-нибудь в этой стране
Воздвигнуть задумают памятник мне,
Согласье на это даю торжество,
Но только с условьем — не ставить его
Ни около моря, где я родилась:
Последняя с морем разорвана связь,(…)

Tak więc jeśli Tobie nie spodoba się Odessa, możesz poczuć nić związku z Anną Achmatową i powiedzieć miejscowym, że tak jak ona nie czujesz magii tego miejsca.


Dwa słowa jeszcze o Winiarni Shabo / Hack life:

Jeżeli jechać do winiarni Shabo na wycieczkę, to tylko z degustacją:
2 x czerwone wytrawne
1 x białe wytrawne
1 x czerwone półsłodkie
1 x białe półsłodkie
1 x wino musujące
1 x muskat
1 x brandy (słowo koniak jest zarezerwowane dla francuskich koniaków z okręgu Cognac)
1 x kieliszek wódki Shabo
Po takiej zaprawie i udanych zakupach w firmowym sklepie uświadomiłem sobie, że przesrałem ostatni autobus do Odessy. Za to inni odwiezający dziwnym trafem nie chcieli mnie z sobą zabrać… Zataczającym się krokiem poszedłem do głównej szosy w stronę Odessy z nastawieniem na łapanie stopa. Ledwo wszedłem na ulicę, patrzę jedzie marszrutka „- Ale penie nie do Odessy” skoro miejscowi mówią, że ostatnia odjechała. Marszrutka się zbliża i zauważam podchmielonym wzrokiem, że ma napis Odessa. Zaczynam machać torebką foliową z winami. A kierowca zaczyna machać w moim rytmie i miota „matami”. Myślę – nie weźmie mnie. Odwracam sie i widzę światła hamowania. Rozpoczynam dziki bieg do marszrutki. Dobiegając do niej obijam jeszcze moją siatką blachy zbawiającego mnie auta, ufff… Jakimś zrządzeniem losu, kierowca już się uspokoił, a ja znajduję wolne miejsce (co w tym miejscu było bardzo mao prawdopodobne). W tej części Ukrainy zdążyłem się przyzwyczaić, że płaci się przy wyjściu. A tu kierowca pyta mnie o kasę za bilet. Zamiast podać pieniądze do przodu jak cywilizowani ludzie do przodu (robi się tak w wielu krajach postsowieckich) wstaję i obijając się o ludzi płacę. Dalsza część drogi zaczyna mi się rozmywać, przysypiam na ramieniu starszej matrioszki, która co 10 minut budzi zrzucając moją głowę z jej ramienia…
Tak wygląda magia winiarni Shabo
Zapraszam do przesłuchania playlisty piosenek o Odessie, którą stworzyłem już jakiś czas temu:

A także do galerii zdjęć z wyjazdu:

 

Dodaj komentarz