3. Dzień podróży (21.08)

Wcześniejsze dni były mega nieogarnięte, wielokrotnie szukałem rzeczy, które miałem nie logicznie poukładane w plecaku. Nie wiedziałem, gdzie są zapałki, gdzie długopisy itd. Tak więc zaraz po porannym pobudzającym „prysznicu” i ogarnięciu ciuchów wziąłem się do poukładania wszystkich manatek. Okazało się, że wczoraj dałem ciała i zgubiłem jeden z akumulatorów do action kamery jak jechałem tirem. Na szczęście bałagan ostatecznie został ogarnięty i reszta rzeczy się „znalazła”. O godzinie dziewiątej czasu białoruskiego, a ósmej czasu polskiego udałem się na przejście graniczne do białowieskiego parku narodowego. Tam spotkałem już nową babkę, która powiedziała, że wejście do puszczy jest kategorycznie zabronione z tej strony i mam gonić do Kamieniuk. Zaczęły się między nami negocjacje, które trwały około pół godziny. Zakończyły się telefonem do dyrektora, który zezwolił puścić mnie za darmo. Bo tutaj nie ma kasy, a w tej drugiej miejscowości na wjeździe płaci się 10 nowych rubli białoruskich czyli około 20 złotych. Czytaj dalej „3. Dzień podróży (21.08)”

2. Dzień podróży (20.08)

Nie pisałem ostatnio, bo nie miałem dostępu do Internetu, jeździłem po żopach mira i nie było szans kupić białoruskiej kartoczki. W końcu dotarłem do Lidy do mojej dobrej koleżanki i mam kawałek titirifi, aby się rozpisać.

Wieczorem w piątek po posiadówce z Walił, poszedłem szukać noclegu, niedaleko płynie rzeka Supraśl i było to świetnie miejsce do rozbicia obozowiska. Byłem takim leniem, że rozłożyłem się pod mostem. Kiedy się tam kładłem, było już ciemno, nie licząc światła z pełni księżyca (a było jego naprawdę dużo). W związku z powyższym wykąpałem się w zimnej rzece z rana i od razu zrobiłem pranie, które suszyło się na ogrodzeniu obok trasy szybkiego ruchu. Poranek był na tyle leniwy, że ruszyłem swoje dupsko dopiero koło 12:00.
Czytaj dalej „2. Dzień podróży (20.08)”