58. Dzień podróży (15.10)

Smród na dworcu był na tyle duży, że wstałem bardzo wcześnie. Po za tym bałem się złodziei bo nie wyglądam na bezdomnego… Zacząłem ogarniać rzeczy, a Nikita jeszcze spał, podszedł do mnie chiński nauczyciel zapytać czy wszystko ok itd. Odpowiedziałem mu o całej podróży, myślę, że to biedny starszy człowiek. Pomimo tego „przelał” mi na wechat 18¥. Za tyle to nawet można tu zjeść, ale ja dalej nie wiem jak mogę użyć tych pieniędzy. Po chwili obudził się i Nikita, poszliśmy zjeść coś europejskiego z kawą, żeby obudzić się po tej ciężkiej nocy. Z pomocą map baidu wydostaliśmy się na autostradę.

Na początek złapała nas dwójka młodych budowlańców, ogarniaj różne technologie więc szybko zaczęliśmy się dobrze dogadywać, mimo tego że mieli tłumacza, najpierw powiedzieli mi, że zajada do kolejnego miasta coś tam załatwia i podrzuca nas dalej. Zamiast tego się rozmyślili, najpierw chcieli wyrzucić nas na stacji dla autobusów, ale też ta opcja odpadła, wysadzili nas na drodze do miasta, dali mi w rękę 50¥ na powrót jakby w ramach zadośćuczynienia, że dali ciała, byśmy spokojnie mogli wrócić na trasę. Ty jeszcze zaczął mi szaleć GPS i ludzie podpowiadali mi zły kierunek, zaszliśmy więc na najsmaczniejszy obiad jaki tu jadłem i do tego jeden z najtańszych. Chociaż restauracją nie wyglądała na taką godną polecenia.

Następnie złapaliśmy dziadków, którzy pobocznymi drogami wywieźli nas pod autostradę. Gdzie przyszło nam stać dwie godziny. Następnie mały kawałek na stację przed Lankao, następnie zatrzymałem nic innego jak Cadillaca!!! Facet nie chciał nas znów zostawić na drodze i zawiózł nas ponad 100 kilometrów dalej duo miasta Shanqciu tam nas nakarmił i zostawił na pastwę deszczu. W końcu nie codziennie można jeździć pociągiem.

Dodaj komentarz